~punkt widzenia Toni'ego~
-Więc zgaduję, że randka poszła dobrze? - zapytałem, gdy Trinity otworzyła oczy.
Podskoczyła zdezorientowana, jakbym chciał jej coś zrobić. Uniosłem na nią brwi. Skinęła lekko głową, po czym zeszła po schodach.
-One go lubi - ogłosiła moja ciocia, opierając się o framugę drzwi kuchennych.
Spojrzałem na Asher'a, który chwycił właśnie do ręki swoje klucze od auta.
-Wiecie, że muszę wrócić do domu - powiedział przed wyjściem z domu i zatrzaśnięciem za sobą drzwi.
Westchnęłam ciężko.
-Jak on mógł spaść na nią tak szybko? Ona jest tu zaledwie kilka dni - zapytałem.
Lee wzruszyła ramionami.
-Można by zapytać Niall'a Horan'a o to samo - mruknęła.
Muszę przyznać, że to było dziwne. Asher i Niall zainteresowali się Trinity tak szybko. Nie było tu długo, a już całuje najgorszego chłopaka ze szkoły przy tyle jego samochodu. Nie można było jej winić. Niall był niezaprzeczalnie atrakcyjni, ale strach spowodował, że ludzie się od niego odwracają, nie chcą mieć z nim nic wspólnego. Jego niebieskie oczy powodują, że ma nad tobą kontrolę. Możesz być przy nim cholernie przestraszony lub zachwycony.
~punkt widzenia Trinity~
Leżałam na łóżku w moim pokoju. Z głośników uwalniała się muzyka, a ja wybierałam palcem Nutellę ze słoika, nucąc pod nosę melodię. Usłyszałam pukanie do drzwi. Podniosłam głowę do góry, gdzie zobaczyłam mojego kuzyna, jego przyjaciółki i Lee.
-Gdzie jest Asher? - zapytałam, przyciszając muzykę.
Wszyscy zajęli miejsca w różnych miejscach pokoju.
-Wyszedł, gdy wróciłaś z randki - odpowiedział Toni, bawiąc się swoimi palcami.
Skinęłam głową, czując się nieswojo, ponieważ wszyscy się na mnie gapili. Zmieniłam pozycję niespokojnie, starając się uniknąć ich spojrzenia.
-Dobra! To byłam ja - zaczęłam - zjadłam ostatniego Oreo i oskarżyłam Asher'a - mruknęłam.
Lee westchnęła ciężko.
-To nie jest to, co chcemy, żebyś powiedziała, idiotko - oznajmiła, sfrustrowana.
Uniosłam brwi do góry, a Viktoria prychnęła.
-Ty go lubisz, czy nie? - spytała, kładą ręce na biodrach.
Wzruszyłam ramionami.
-Powiedziałam mu, że dam mu szansę. To wszystko - odpowiedziałam, odstawiłam słoik czekolady na moją szafkę nocną.
-Widzieliśmy, jak go pocałowałaś - stwierdziła Laura.
Przewróciłam oczyma.
-To ma być jakiś rodzaj przesłuchania, czy co? - sięgnęłam po mój telefon, który był podłączony do ładowarki, odłączając ją od niego.
-Trin, jesteś tu tylko kilka dni, a już umawiasz się z jednym z najniebezpieczniejszych chłopaków w mieście. Nie sądzisz, że ten związek dzieje się za szybko? - zapytał Toni.
Zmarszczyłam brwi.
-Jaki związek? Nikt nie powiedział, że jestem jego dziewczyną. On mnie o to nie zapytał. Zapytał mnie, czy dam mu szansę, a ja to zrobiłam. Toni, przestań mnie tak osądzać. Nie znam go za dobrze - jęknęłam i podeszłam do szafy, wyciągając parę dżinsów i bluzkę - ale wiem o nim więcej niż ty. Cholera, mimo to, że wszystko co on robi jest niebezpieczne to pilnuj siebie - mruknęłam lodowato.
-Po prostu się o ciebie martwimy - powiedziała Lee, zakładając ręce na piersi.
Prychnęłam.
-Nie musicie. Jestem dużą dziewczyną - kiedy skończyłam, poczułam jak mój telefon wibruje, informując mnie, że ktoś do mnie dzwoni.
Zerwałam się z łóżka i udałam do łazienki, biorąc ze sobą ubrania. Zamknęłam drzwi i przesunęłam palcem po ekranie.
-Niall, myślałam, że masz gdzieś iść i coś załatwić - mruknęłam, a on zaśmiał się lekko.
-Cóż, zrobiłem to. Znalazłem w moim samochodzie twoją kurtkę - odparł.
Zaklnęłam pod nosem.
-Możesz oddać mi ją jutro, teraz nie jest najlepszy czas i wątpię, że chcesz mieć do czynienia z moim suczym nastrojem - związałam moje włosy w kok i zmyłam makijaż z mojej twarzy.
-Co się stało?
-Nie martw się o to. Idę do łóżka. Dobranoc - mruknęłam, po czym rozłączyłam się i schowałam mój telefon do kieszeni.
Gdy wyszłam z łazienki, wszyscy siedzieli na tych samych miejscach, co poprzednio. Wspięłam się na łóżko, zgasiłam światło, nie przejmując się tym, że oni nadal tutaj są. Słyszałam ich kroki, co oznaczało, że wyszli z mojego pokoju zamykając za sobą drzwi. Westchnęłam ciężko, przekręcając się na brzuch. Zamknęłam oczy i próbowałam zignorować niebieskie oczy pojawiające się w mojej wyobraźni.
*następnego ranka*
Stałam na szczycie budynku w środku Nowego Jorku. Właścicielem tego budynku był mój tata. Było trochę wietrznie, sądząc po kolorach drzew można by powiedzieć, że jest wiosna. Było cicho i spokojnie, co jest sprzecznością z normalnym Nowym Jorkiem. Odwróciłam się, decydując się na powrót do środka. Zobaczyłam znajomą twarz osoby stojącej przede mną.
-Co ty tu robisz? - zapytałam, ale nie otrzymałam odpowiedzi.
Ta osoba wyciągnęła swoje ręce, popychając mnie do tyłu, co spowodowało, że upadłam na ziemię.
~~~~~*~~~~~
Podniosłam się natychmiastowo z łóżka, ciężko oddychając.
Co to było, do cholery? Mam koszmary tylko z dwóch powód: moja podświadomość próbuje mi coś powiedzieć lub... tak, to raczej ten pierwszy powód. Nie wiedziałam, co może oznaczać, to, że ten ktoś mnie popchnął. Nie mogłam rozpoznać tego, kto mi to zrobił.
Odsłoniłam żaluzję i poszłam do łazienki w rozpaczliwej potrzebie wzięcia prysznica.
~punkt widzenia Niall'a~
Zaparkowałem samochód na poboczu drogi, chwytając kurtkę Trinity z fotela pasażera. Wysiadłem z niego, zamykając go i ruszyłem w stronę domu dziewczyny. Gdy już stałem pod drzwiami zapukałem do nich kilka razy.
-Już idę - usłyszałem słaby głos zza nich.
Po chwili otworzyła mi pani Foster.
-Dzień dobry, pani Foster - przywitałem się grzecznie, a kobieta uśmiechnęła się ciepło.
-Dzień dobry, Niall. Chcesz wejść? - zapytała.
Pokręciłem głową.
-Przyszedłem tylko, żeby oddać kurtkę Trinity - odpowiedziałem, na co ona przewróciła oczyma.
-Zrobiłam śniadanie.
-A może jednak wejdę - powiedziałem, przekraczając próg.
Zaśmiała się, klepiąc mnie po plecach i prowadząc do jadalni, gdzie byli już znajomi Trinity.
-Możesz usiąść tam, a ja pójdę po Trin - nakazała, a ja to zrobiłem.
W pokoju zapanowała niezręczna cisza. Założyłem ręce na piersi, przyglądając się zegarowi wiszącemu na ścianie.
-Dzień dobry, Niall - przywitała się Viktoria, żeby przełamać lody.
Zwróciłem na nią uwagę.
-Dzień dobry, Tori - odpowiedziałem jej z uśmiechem.
Mieszkaliśmy na tej samej ulicy i chodziliśmy kilka lat do tej samej klasy. Jej policzki zaczerwieniły się lekko.
-Jak Maura? - spytała, próbując podtrzymać rozmowę.
-Oh, wiesz jaka ona jest. Martwi się o mnie, tak jak o każdą osobę w sąsiedztwie. A jak Carlie? - usłyszałem kroki, które dobiegały ze schodów.
-Jest na ciebie zła - odpowiedziała Viktoria.
-Dlaczego? - przypominałem sobie, jak dziewięć lat temu widywałem się z nią codziennie.
-Przestałeś do nas przychodzić, kiedy tata zaczął pracę. Wiesz, że cię lubiła. W końcu pomagałeś jej się zajmować dziećmi. Była bardzo zdziwiona - wyjaśniła.
-Dobrze, więc mogę ją dziś odwiedzić?
Viktoria uśmiechnęła się, a ja skinąłem głową.
-Niall Horan jako opiekunka. Całe moje życie było kłamstwem - przerwał nam głos Trinity.
Spojrzałem w gorę i zobaczyłem ją w spodniach i za dużej koszulce. Jej włosy natomiast były związane w kok. Przewróciłem oczami.
-Tak, tak, tak. Nie mów nikomu - mruknąłem.
Roześmiała się i usiadła obok mnie.
-Co ty tu robisz? - zapytała.
-Przyszedłem oddać ci twoją kurtkę i twoja mama powiedziała, że robi śniadanie. Nie mogłem odmówić - odpowiedziałem.
-Tylko się upewniałam - uśmiechnęła się.
~punkt widzenia Trinity~
Śniadanie poszło lepiej, niż się spodziewaliśmy. Każdy był zainteresowany swoim jedzeniem. Szczerze to byłam zdziwiona jaki Niall potrafi być uprzejmy i grzeczny dla dziewczyn. Asher to zupełnie inna historia. Widziałam często, jak łapią ze sobą kontakt wzrokowy, z niewiadomych mi powodów. Dziewczyny rozluźniły się trochę, gdy przekonały się, że Niall nie jest taki zły, na jakiego wygląda.
Wszyscy siedzieliśmy w salonie, gdy Niall pomagał mojej mamie posprzątać po posiłku.
-Trin, możesz iść do sklepu? Potrzebuję kilku rzeczy - zapytała mama, przekazując mi listę z zakupami i 150 dolarów. Moje oczy rozszerzyły się.
-Oh, tak! - odpowiedziałam ochoczo.
Obietnica zakupów zamknęła transakcję.
Stanęłam na równe nogi i udałam się na górę, do mojego pokoju. Założyłam jasnoniebieskie spodenki z wysokim stanem, jasnożółte Vans'y i czarną bluzkę w stokrotki. Poprawiłam mojego koka i dopiełam go kilkoma spinkami. Na nos założyłam Aviators i zbiegłam na dół po schodach.
Weszłam do kuchni.
-Jestem gotowa - oznajmiłam.
Niall spojrzał na mój strój. Po chwili zrobiłam to samo.
-Coś nie tak? - zapytałam z wyrzutem i spojrzałam na niego.
-Wyglądasz pięknie, ale gdzie reszta twoich szortów?
Przewróciłam oczyma i skierowałam się z powrotem do salonu.
-Wiesz co, myślę, że pójdę z tobą - usłyszałam, jak za mną idzie.
Zatrzymałam się i odwróciłam twarzą do niego, aby zobaczyć jego wzrok.
-Po prostu zastanawiam się, gdzie reszta twoich szortów - powiedział niewinnie, szturchając moje udo.
Przewróciłam oczyma.
-Jeśli będziesz patrzył na mój tyłek, chwycę twój - ostrzegłam.
Uśmiechnął się i zamrugał zalotnie. Myślał, że żartuję, ale ja mówiłam śmiertelnie poważnie.
*w centrum handlowym*
Gdy Niall wysiadł z samochodu, owinął swoje ramię wokół mojej talii.
-Jesteś naprawdę zaborczy, wiesz o tym? - wymamrotałam.
Prychnął i spojrzał na mnie.
-Jesteś moja. Nie lubię, gdy ludzie patrzą na to, co moje - odparł.
Parsknęłam i wydostałam się z jego uścisku.
-Nie jestem pewna, czy można posiadać ludzi. Dałam ci szansę, ale jeśli nadal będziesz dupkiem możesz o tym zapomnieć i iść do domu - powiedziałam surowo.
Mruknął coś pod nosem, ale schował ręce do kieszeni, stojąc w miejscu. Skinęłam głową i zaczęłam iść dalej.
Weszłam do kawiarni i skierowałam się do lady, kiedy Niall czekał przed drzwiami. Chłopak za nią, wyglądał, jakby miał miej więcej tyle lat, co ja. Miał krótkie, czarne włosy i jasnozielone oczy. Posłał mi przyjazny uśmiech, ukazując przy tym swoje dołeczki w policzkach.
-No cóż, musisz być tu nowa - oznajmił. Zaśmiałam się.
-Skąd wiesz? - zapytałam z ciekawością.
Uśmiechnął się, opierając o ladę.
-Poza swoim pięknym, amerykańskim akcentem nie ubierasz się, jak dziewczyny tutaj - wyjaśnił. Roześmiałam się. - Co mogę ci podać, piękna? - zapytał, bezwstydnie flirtując ze mną.
-Uhm, Caramel Frappuccino z podwójnym cynamonem i podanie o pracę - powiedziałam, bo zauważyłam na drzwiach duży napis 'potrzebna pomoc'.
-Ile? - zapytałam.
-Uważaj to jako prezent powitalny, ode mnie - wyjaśnił.
Podał mi jasny, plastikowy kubek i mały pakiet dokumentów.
-Jestem Garret, miło byłoby spotkać cię wkrótce, jako mój współpracownik - powiedział wyciągając rękę w moim kierunku.
Zaśmiałam się i uścisnęłam jego dłoń.
-Jestem Trinity - odpowiedziałam.
-Idziemy już. Chodź kochanie - ogłosił Niall, zabierając moją rękę.
-To twój chłopak? - zapytał Garret.
Już otworzyłam buzię, by coś powiedzieć, ale w tym samym momencie głos Niall'a mówiący 'tak'.
Spojrzałam na blondyna.
-Chodźmy... skarbie - syknęłam, ciągnąc go do wyjścia.
Wyszarpałam swoją rękę z jego uścisku, gdy byliśmy już na zewnątrz.
-Równie dobrze możesz poszukać pracy gdzieś indziej. Nie będziesz tam pracować - zakomunikował Niall.
Parsknęłam śmiechem.
-Nie przyjmuję rozkazów od nikogo. Pójdę do domu i to wypełnię, czy tego chcesz, czy nie. Ty... - zaczęłam, ale zatrzymałam się i spojrzałam na niego. -Jesteś zazdrosny, prawda? - zapytałam, stając przed nim.
Założył ręce na piersi i spojrzał na mnie, zaciskając szczękę. Uśmiechnęłam się.
-Jesteś!
Prychnął.
-Więc... tak. Po prostu przyszłaś tu i flirtowałaś z nim, jakbyś zapomniała z kim tu przyszłaś. On musi być najzabawniejszą osobą na świecie, prawda? - zapytał.
-Jesteś uroczy, kiedy jesteś zazdrosny - ogłosiłam, zaskakując go. -A tak w ogóle to od kiedy ja mam chłopaka? - dodałam.
Przewrócił oczyma.
-Chodź, musimy iść po rzeczy twojej mamy - mruknął.
Jego twarz zaczerwieniła się, gdy odchodził.
-Aw, ty się rumienisz! - wykrzyknęłam, drażniąc go.
-Nie prawda - powiedział pokornie.
-Twoje policzki cię zdradziły - odparłam, idąc w kierunku kolejnego sklepu.
~~~~~*~~~~~
-Dobrze, powiedz mi coś o sobie, pani Foster - powiedział Niall, wsiadając do samochodu.
Westchnęłam.
-Co chcesz wiedzieć? - zapytałam, odchylając się do tyłu na fotelu.
-Pamiętasz, gdy wczoraj zapytałem się, czy mnie nienawidzisz? - zaczął.
Skinęłam głową, patrząc przez okno.
-Powiedziałaś, że nienawidzisz tylko jednej osoby na świecie. Kto to jest?
Moje ciało zesztywniało, a szczęka się zacisnęła.
-Nigdy więcej mnie o to nie pytaj. Pilnuj swoich cholernych spraw - splunęłam, patrząc przez szybę.
Samochód całkowicie się zatrzymał.
-Kto jest teraz dupkiem? Staram się być dla ciebie miły, Trinity. Staram poznać cię bliżej, lubię cię. Jeśli to dla ciebie drażliwy temat, dobrze, nie mów mi o tym. Ale przestań być dla mnie ciągle taką suką! - krzyknął.
Gdy nie otrzymał odpowiedzi, westchnął ciężko.
-Wiesz co? To zły pomysł.
Jechaliśmy w ciszy, dopóki samochód nie zatrzymał się na podjeździe mojego domu. Wysiadłam z auta, biorąc wszystkie torby. Podeszłam do drzwi domu i weszłam do środka. Rzuciłam wszystkie kupione rzeczy na kanapę, a sama udałam się na górę, do mojego pokoju. Włączyłam głośniki i puściłam przez nie muzykę. Westchnęłam cicho i położyłam się na łóżku. Zdziwiłam się, że ktoś stał przy mojej szafce.
-Asher, co ty tu robisz? - zapytałam.
Podniósł torbę z książkami.
-Zostawiłem to tutaj i przyszedłem to odebrać, a twoja mama była w domu. Chciałem też zobaczyć, czy wszystko w porządku. Mam zły nawyk trzaskaniem drzwi - wyjaśniłam.
-Jest w porządku - odparłam, patrząc na ekran mojego laptopa.
-Trinity Anne Foster, czy ty mnie okłamujesz? - zapytał siadając obok mnie na łóżku.
Przewróciłam oczyma.
-To nic takiego. Po prostu nie mam dobrych stosunków z Niall'em - odpowiedziałam, zamykając laptopa.
-Przykro mi to słyszeć. Mój kuzyn organizuje imprezę nad jeziorem. Powinnaś jechać ze mną - zaproponował.
Zastanowiłam się chwilę.
-Wiesz co? Masz rację, powinnam. Nie byłam na imprezie od wieków - odpowiedziałam.
Twarz Asher'a rozjaśniała, po czym przytulił mnie mocno.
-Przyjadę po ciebie później. Ale będzie fajnie! - powiedział podekscytowany.
Przewróciłam oczyma, na jego dziecinną reakcję. Zepchnęłam go z mojego łóżka.
-Żadnych chłopaków w moim pokoju - ogłosiłam.
~~~~~*~~~~~
Spojrzałam na moje odbicie w lustrze. Rękawy niebiesko-biało-czarno-żółtej koszuli podwinęłam do łokci. Była rozpięta, więc pod spód założyłam czarny top. Założyłam zwykłe dżinsy, które świetnie zgrywały się z górą. Na stopach miałam skórzane, sznurowane obcasy, które dodawały mi kilka cali wzrostu. Włosy pozostawiłam związane w koku. Nałożyłam tylko trochę makijażu i nie miałam żadniej biżuterii, bo znając mnie make-up rozmazał by się, a dodatki bym zgubiła.
-Bądź w domu przed dwunastą i nie przynoś do domu zapachu alkoholu. Nie obchodzi mnie to, że jesteś już pełnoletnia - ostrzegła moja mama.
Przewróciłam oczyma.
-Twoja miłość wobec mnie jest przytłaczająca - powiedziałam sarkastycznie.
Chciała wyglądać groźnie, ale jak zwykle jej to nie wyszło.
Asher czekał na mnie na dole, ubrany w czarną koszulkę oraz dżinsy i Conversy tego samego koloru.
-Masz na sobie tyle czarnego, że boję się, że cię tam zgubię - zażartowałam.
Przewrócił oczyma.
-Wątpię. W końcu spójrz na moją bladą skórę.
Zaśmiałam się i podążyłam za nim do samochodu. Trzymał dla mnie otwarte drzwi, a ja wsiadłam do środka.
-Dziękuję sir - powiedziałam eleganckim tonem.
-Cała przyjemność po mojej stronie - odparł zabawnie.
Przez całą drogę opowiadaliśmy sobie śmieszne historie z naszej przyszłości, aż w końcu dotarliśmy nad jezioro. Zaparkowaliśmy samochód i wysiedliśmy z niego. Widziałam kilka beczek piwa, czyli nie jakiś strasznie mocny alkohol. Asher doprowadził mnie do grupy ludzi, od razu rozpoznałam Lee, Laurę i Viktorię.
-Hej! Co ty tu robisz? - zapytała Lee.
Wskazałam na Asher'a.
-Powiedział mi o tej imprezie i przekonał, żebym tu przyszła - wyjaśniłam.
-Oh - odparła załamanym tonem.
-Lee, co jest? - zapytałam.
Pokręciła głową.
-Nic, ja tylko... ja tylko myślałam, że chciałaś wybić sobie z głowy Niall'a - odparła.
Zmarszczyłam brwi.
-On też tutaj jest?
Skinęła głową. Westchnęłam ciężko.
-Hej, ty! - zwołał znajomy głos.
Odwróciłam się, aby zobaczyć faceta z kawiarni.
-Hej - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
Szturchnął mnie łokciem w żebro.
-Jest tu gdzieś twój chłopak? - zapytał, odwzajemniając uśmiech.
Przewróciłam oczyma.
-On nie jest moim chłopakiem, nie jesteśmy razem - odpowiedziałam.
Roześmiał się i pokręcił głową.
-No cóż, więc chyba nie będzie miał nic przeciwko, jeśli ze mną zatańczysz - odparł.
Wzruszyłam ramionami.
-Chyba nie - odpowiedziałam.
Garret złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę obszaru z przodu sceny, gdzie grał zespół.
-Muszę cię ostrzec, że nie umiem tańczyć - odparł.
Roześmiałam się.
-Ruszajmy się z boku na bok i udajmy, że nie wiemy, co do cholery robimy, bo też nie umiem tańczyć - odpowiedziałam.
Wzruszył ramionami i uśmiechnął się, robiąc to co mówiłam.
-Wow, co za ludzie - powiedział, patrząc w dal.
Spojrzałam w tamtym kierunku. Wszystko co mogłam zobaczyć to brązowe włosy dziewczyny, siedzącej na kolanach jakiegoś gościa.
-Z takim czymś chyba powinni iść do domu... - zaczęłam, ale zatrzymałam się.
Zamarłam. Garret spojrzał na mnie.
-Co? Co jest? - zapytał.
Moje oczy zauważyły tatuaże tego faceta, na którym siedziała dziewczyna. Nie może być. Kiedy w końcu się od niego odsunęła, jego oczy spotkały moje.
Cathy i Niall.
_____
Wiem, że długo nie dodawałam, ale jakoś nie miałam czasu dokończyć tłumaczenia tego rozdziału. Mimo to, mam nadzieję, że się wam podoba. Jeśli tak jest to proszę, skomentuj :)
xx.